Tytuł: "Bajki robotów"
Autor: Stanisław Lem
Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza
Liczba stron: 187
Data zakończenia czytania: 01.03.2014 r.
Ocena: 4/10
Chodź, opowiem Ci bajkę. Jedną, dwie, może trochę więcej. Chodź, chodź, opowiem Ci bajki, o jakich nigdy nie słyszałeś. Chodź, opowiem Ci bajkę o elektrycerzach, o królu Murdasie, o groźnych maszynach, o przygodach Trurla i Klapaucjusza. Chodź, a opowiem Ci, dlaczego nie ma już pciem i murkwi. Chodź, chodź ze mną...
"Bajki robotów" to zbiór piętnastu niedługich opowiadań, utrzymanych w konwencji baśniowej z tą drobną różnicą, że zamiast ludzi mamy tutaj roboty i wszelkiego rodzaju maszyny. Zatem spotkamy wspomnianych wyżej elektrycerzy, królewnę Elektrinę, maszynę cyfrową, co ze smokiem walczyła i wiele, wiele innych. Na początku chciałam Wam króciutko opisać każde z tych opowiadań, ale szczerze? Większości już nawet nie pamiętam. Dlaczego? O tym za chwilę.
Stanisław Lem to pisarz powszechnie znany i ceniony, jeden z najczęściej tłumaczonych polskich autorów. Zasłynął jako twórca literatury science-fiction, za którą, prawdę mówiąc, nie przepadam. Jednak była to kolejna z moich konkursowych lektur i choć najchętniej trzymałabym się od tej książki z daleka, skoro już szczęśliwie udało mi się pominąć jej omawianie w szóstej klasie, musiałam się z nią zapoznać.
Ja naprawdę rozumiem, że Lem w swoich czasach pisał bardzo nowocześnie, że wszystkie jego bajki mają morał, że w swoim gatunku ta książka jest wielkim fenomenem, że to już klasyka i tak dalej. Ale co z tego, skoro jej czytanie było dla mnie drogą przez mękę? Nie wyobrażam sobie przebrnąć przez to w podstawówce, prędzej bym tam umarła. Kończę gimnazjum, a ledwo to przetrwałam. No, to co w tych bajkach takiego strasznego? Opisy. Szczegółowe opisy atomów, cząsteczek, ich połączeń, maszyn, metali i tym podobnych. Nuda przechodzi w nowy wymiar. A szkoda, bo sam pomysł był naprawdę ciekawy, większość z tych bajek miała spory potencjał. Jednak cały ich sens gdzieś nam umyka, przytłoczony przez wspomniane wyżej opisy, często rozciągnięte na kilka dobrych stron.
Na szczęście nie ze wszystkimi było tak źle, choć te przyjemniejsze opowiadania pojawiły się dopiero gdzieś pod koniec. Szczególnie dobrze wspominam "Przyjaciela Automateusza" oraz teksty poświęcone Trurlowi i Klapaucjuszowi. Jednak to, niestety, nie wystarczyło, bym zmieniła swoje zdanie o tym utworze. Myślę, że to po prostu nie była pozycja dla mnie. Nigdy nie lubiłam science-fiction, fizyka mnie nudzi i mogę wymienić milion ciekawszych tematów niż neutrony. Naprawdę doceniam inteligencję i oryginalność Lema, ale wolę ją doceniać... mniej bezpośrednio.
Nie lubisz s-f? To raczej się z Lemem nie dogadasz, możesz mi wierzyć. Lubisz taką literaturę? W takim razie na pewno prędzej czy później po "Bajki..." sięgniesz, to w końcu znana na całym świecie klasyka gatunku i do tego napisana przez Polaka! Zatem decyzję pozostawiam Tobie i Twoim preferencjom czytelniczym. Wierzę, że najlepszego wyboru dokonasz sam.
Sci-fi lubię, choć ostatnio ciągle trafiałam na kiepskie książki. Z Lemem nie miałam jednak jeszcze do czynienia (wstyd i hańba mi!). "Bajki robotów" to mimo wszystko pozycja obowiązkowa dla każdego fana tego gatunku. Trochę mnie martwią te szczegółowe opisy (atomy itd.) tutaj... raz w książce przez kilkaset stron czytałam o kartach kredytowych (:O). Tak czy siak, jak zacznę się z Lemem bawić, to przeczytam na wstępie coś innego niż tę książkę. :P
OdpowiedzUsuńLem do moich ulubieńców nie należy.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać książki autorstwa Stanisława Lema. To wyjątkowe, niebanalne pozycje ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam ani jednej książki Lema. Chciałabym sprawdzić, czy przypadnie w moje gusta :)
OdpowiedzUsuńJa z Lemem na pewno się nie dogadam, więc z czystym sercem sobie odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam na s-f, więc na pewno się nie dogadamy ;d Nie czytałam nic Lema i nie mam ochoty na jego ksiażki
OdpowiedzUsuńPodpisuję się :)
UsuńJa właśnie wolę fantastykę od SF, ale mimo wszystko z Lemem muszę się zapoznać wreszcie :)
OdpowiedzUsuńLem ma coś w sobie co docenią tylko nieliczni :) Cieszę się, że przytoczyłaś tę jego książkę ponieważ będę mogła teraz poświęcic jej więcej uwagi. :)
OdpowiedzUsuńChyba aż tak źle nie będzie, bo z większość osób, które Lema lubią, nie przepada też za "Bajkami robotów". Sama nawet nie przebrnęłam, rzuciłam w kąt w podstawówce i więcej nie spojrzałam. Za to "Dzienniki gwiazdowe"... (chociaż fakt, na razie znam je jedynie fragmentarycznie).
OdpowiedzUsuńJa bardzo nie lubię s-f dlatego z "Bajkami robotów" się nie zmierzę.
OdpowiedzUsuńPo mojej przygodzie z Lemem w podstawówce nie sięgnęłam po tego pisarza. A minęło już przecież dwadzieścia lat. A najlepsze jest to, że bardzo lubię fantastykę, może bardziej fantasy niż s/f, ale i ten ostatni gatunek też lubię i czytam. Jednak Lem z jego stylem pisarskim całkowicie mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńJa Lema we fragmentach czytałam w gimnazjum jeszcze. W sumie chciałam przeczytać coś jego autorstwa, chociaż z s-f mi nie po drodze. I przeczytam, tylko jeszcze nie wiem co, najwyżej się sparzę :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero niedawno przekonałam się do fantastyki, więc nie chcę się narażać na powtórkę z awersji do tego gatunku. Lema znam, jak moja poprzednika, jedynie z nielicznych fragmentów. I w sumie dobrze mi z tym :)
OdpowiedzUsuńJa wiem, że się z Lemem nie dogadam, bo nie potrafię przekonać się do s-f, chociaż parę razy próbowałam, lecz z mizernym skutkiem.
OdpowiedzUsuńMiałam jedno podejście do Lema i też chyba nie mogliśmy się dogadać. Może kiedyś podejmę jeszcze jedną próbę, ale jakoś bardzo mi się do tego nie spieszy... :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak w podstawówce zraziłam się przez tą lekturę do Lema. Na szczęście mi to minęło.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale ja nie mam sił do Lema ;)
OdpowiedzUsuńJa s-f lubię czasami przeczytać ale nic ciężkiego takiego właśnie jak ta pozycja. A książki fantasy po prostu kocham czytać ale takie bardziej podchodzące pod młodzieżówki. :) Ja na szczęście też nie musiałam czytać w 6 klasie tej książki :) I fakt opisy na kilka stron? To nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam czytać tę pozycję i odpuściłam sobie, już do niej nie wróciłam. Może powinnam znów przeczytać coś Lema.
OdpowiedzUsuńAż mi się przypomniało przedstawienie "Na żelaznej planecie królowej Blacheuszowej". Grałam w nim, będąc w III klasie szkoły podstawowej, a dziś... jestem na studiach... Niepotrzebnie przywracasz mi wspomnienia, bejbku :p <3
OdpowiedzUsuń"Bajki robotów" pamiętam jeszcze z dzieciństwa ;) ale ja, tak jak napisałaś, z Lemem się nie dogadałam :) To nie mój świat, nie moje kredki, choć książki są naprawdę świetnie zorganizowane :)
OdpowiedzUsuńMiśku, może chciałabyś jakąś lekturkę z moich studiów opisać? :D Łatwo i przyjemnie wykułabym się na filozofię i staropol xd
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana i tak dalej jak to się zawsze robi i co wszyscy uważają za SPAM (bo to jest spam). W każdym razie chodzi o to, że zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://kraina-andersena.blogspot.com/2014/05/wedrowka-przez-blogi-w-obrazkach.html
Pamiętam jakieś urywki o Klapaucjuszu z gimnazjum albo i nawet podstawówki? Sama już nie wiem. W każdym razie za science fiction też nie przepadam, także od książki będę trzymać się z daleka ;)
OdpowiedzUsuń