sobota, 23 sierpnia 2014

24. "Metro 2033" - Dmitry Glukhovsky (WPDB)

Tytuł: "Metro 2033"
Autor: Dmitry Glukhovsky
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 592
Data zakończenia czytania: 31.05.2014 r.
Ocena: 7/10




Jechaliście kiedyś metrem? Ja jechałam. Dużo śpieszących się ludzi, schludne, białe ściany, szybsze pociągi i nieco brzydsze widoki za oknem. Nic szczególnego, naprawdę, człowiek nawet za bardzo nie odczuwa, że znajduje się pod ziemią. Ale zastanówcie się... Czy gdyby ludzie nie byli w stanie przetrwać na ziemi, to właśnie pod nią nie byłoby bezpieczniej?

W postnuklearnej Moskwie ludzie, którzy przeżyli, gnieżdżą się w metrze, które stało się dla nich zalążkiem nowego świata. Poszczególne stacje wypowiadają sobie wojny, zawierają  sojusze, handlują między sobą, a przede wszystkim starają się przetrwać. Artem zamieszkuje najbardziej wysuniętą na północ stację - WOGN. Jest to jedno z tych bardziej rozwiniętych miejsc, gdzie ludziom żyje się w miarę dobrze. Jedynym, co zaburza ich jednostajną egzystencję, są ciągłe wizyty tajemniczych, zmutowanych stworów zwanych przez nich Czarnymi. Budzą one w mieszkańcach pierwotny, paniczny strach i powoli zaczynają stwarzać prawdziwe zagrożenie. Artem musi wyruszyć w długą podróż przez metro, by dotrzeć do legendarnego Polis, gdzie może uzyskać pomoc. Będzie to jednak długa i niebezpieczna wyprawa, która niejednokrotnie wystawi mężczyznę na ciężką próbę...

"Ludzie zawsze umieli zabijać lepiej niż każde inne żywe stworzenie."

Nie lubię science-fiction. Jest naprawdę mnóstwo gatunków, które mnie interesują w większym lub mniejszym stopniu, ale akurat s-f jakoś nigdy do mnie nie trafiało. A jednak z pewnych nieznanych mi względów, co pewien czas sięgam po taką literaturę. W tym wypadku względy są mi jednak bardzo dobrze znane - względem tym jest moja bliska koleżanka, która wręcz zakochała się w Uniwersum Metro 2033. Tyle czasu mnie nakłaniała do przeczytania tej książki, aż w końcu uległam i postanowiłam spróbować, choć fabuła nie do końca mieściła się w moich gustach.

"Metro 2033" już od samego początku wita nas ciężkim, bardzo mrocznym i dusznym klimatem. Bohaterowie przez całe życie mieszkają pod ziemią, znając tylko sztuczne światło (bo po tak długim czasie słońce by ich zabiło),  nigdy nie wdychając świeżego powietrza (bo radioaktywne powietrze by ich zabiło) i przenigdy nie wychodząc na powierzchnię (bo różne zmutowane stwory najprawdopodobniej by ich zabiły). No chyba, że są stalkerami.
Ale to już dłuższa historia.

Tak naprawdę wszędzie czai się zagrożenie, a komunikacja między poszczególnymi stacjami jest tak fatalna, że po całym metrze krąży szereg różnych mrożących krew w żyłach legend, a bardzo łatwo w to wszystko uwierzyć, gdy tylko spojrzy się w te nieprzeniknione, ciemne tunele. W dodatku takie warunki idealnie sprzyjają rozwijaniu się wszelkiego rodzaju sekt czy chorych ideologii oraz zdobywaniu władzy przez ich przedstawicieli. Mamy tu więc faszystów, komunistów, wyznawców kultu Wielkiego Czerwa (to moi zdecydowani faworyci!) i wielu, wielu innych. System panujący w moskiewskim metrze można porównać do tego w starożytnej Grecji - wszystkich łączy język, pochodzenie i resztki kultury, ale każda stacja musi radzić sobie sama.

"Straszna jest nie sama śmierć. Straszne jest jej oczekiwanie."

Glukhovsky stosuje w swojej książce stary jak świat motyw drogi. Nasz główny bohater, Artem odbywa podróż przez prawie całe metro, dzięki czemu możemy dogłębnie poznać jego mieszkańców, większość stacji, a także zderzyć z różnymi, często sprzecznymi poglądami. To dobry pomysł i jego zastosowanie także jest dobre. Wyraźnie czuć, że autor czuje się w swoim świecie swobodnie, a całość jest dokładnie przemyślana i dopracowana. Aż ciężko uwierzyć, że to jego debiut, wszystko jest takie dojrzałe i solidne.

A jednak nawet tutaj są wady. Bo mimo iż język Glukhovsky'ego jest warsztatowo porządny, to brakuje mu polotu, przez co staje się bardzo sztywny. Brakuje mu czegoś, co przyciąga do niego czytelnika, pewnej lekkości, choć mam też wrażenie, że taki sztywnawy język idealnie wpasował się w klimat mrocznego metra. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę napisaną w ten sposób po prostu ciężko się czyta, a jeśli dołożyć do tego tematykę i fabułę, "Metro..." okazuje się naprawdę twardym orzechem do zgryzienia.

Autor ma także wyraźny problem z tempem akcji, która w tej książce jest wyjątkowo nierówna. Bywały momenty tak pełne napięcia, że aż trudno się było oderwać, ale zdecydowanie więcej było tych nudnych i męczących, kiedy od "Metra..." odrywaliśmy się bez trudu, a wręcz z ulgą. Pamiętajmy przy tym, że ma ona, bagatela, prawie 600 stron, co czytania w żadnym razie nie ułatwia.

Kreacja bohaterów warsztatowo wypada całkiem nieźle (choć uważam, że główny bohater się Glukhovsky'emu nie udał), ale są oni nakreśleni tak, że nie sposób ich polubić, jakby autor stworzył pomiędzy nimi, a czytelnikiem jakiś dystans, przez co trudno było mi obdarzyć sympatią któregokolwiek z nich.

Glukhovsky stawia pytania o kierunek, w jakim zmierza ludzkość, wytyka nam błędy, które ciągle popełniamy, pokazuje jak nisko potrafi upaść człowiek, by przetrwać i znowu pyta, czy przetrwanie w tak żałosnych warunkach, to kurczowe trzymanie się życia, jest w ogóle cokolwiek warte. "Metro 2033" porusza te i wiele innych tematów, nawiązując przy tym do innych, niestety nieznanych mi, dzieł literackich. Nie podoba mi się jednak stosunek autora do religii, mam wrażenie, że wypowiada się lekceważąco na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia i próbuje zabłysnąć. Nie, Glukhovsky, nie błyszczysz.

Ciężki klimat, sztywny język, trudna tematyka i bohaterowie nie do polubienia sprawiają, że lektura ta jest dla czytelnika bardzo przygnębiająca. Niektóre fragmenty wywoływały we mnie smutek, inne obrzydzenie, a jeszcze inne wręcz zgrozę, ale żaden z nich wzbudzał uczuć pozytywnych. Pojawiają się wprawdzie elementy humorystyczne, ale jest to dość gorzki humor, przytłumiony tą całą pesymistyczną resztą. Radzę Wam się poważnie zastanowić, zanim postanowicie sięgnąć po tę pozycję. Musicie zdawać sobie sprawę z tego, że to nie jest zwykła historyjka, że z pewnością mocno Wami wstrząśnie i jeśli nie czujecie się w tym momencie na to gotowi, to lepiej odłóżcie ją na później. To dobra książka, ale do tej pory nie wiem, czy chcę sięgać po kolejne części. Koleżanka zachwala, ale prawdę mówiąc... nie wiem, czy chcę jeszcze raz wchodzić w ten straszny, okrutny, miejscami nawet chory świat. Doceniam, ale ja naprawdę nie chcę znów wracać do ciemnych tuneli moskiewskiego metra. A już na pewno nie teraz, nie w tej chwili, może dopiero za jakiś czas.

Muszę Wam też powiedzieć, że "Metro 2033" ma jedno z najgenialniejszych zakończeń, z jakimi się w życiu spotkałam. Jest absolutnie niesamowite, niesamowite w sposób, który nadaje całości zupełnie nowe znaczenie i chociażby dla niego cieszę się, że tę książkę przeczytałam. Dla tych kilku ostatnich stron warto się było trochę pomęczyć.

"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła."


Ciężko mi powiedzieć, czy polecam Wam tę pozycję, czy nie. Myślę, że każdy z Was musi sam zadecydować, czy chce się mierzyć z "Metrem 2033". To nie jest powieść dla każdego i nawet za bardzo nie wiem, komu miałabym ją zakomenderować. Mogę powiedzieć tylko, że muszą być to osoby cierpliwe, dojrzałe i otwarte na nowe wyzwania. A jeśli czujesz, że to nie jest książka dla Ciebie - odpuść sobie, naprawdę. Czasami tak jest lepiej.
_____________
Książkę zaliczam do Wielkiego Przeglądu Domowej Biblioteczki, bo mimo iż nie jest ona moją własnością, to przeleżała na mojej półce całkiem sporo czasu, więc myślę, że można ją pod to moje małe, osobiste wyzwanie podciągnąć.

26 komentarzy:

  1. No to teraz mam mętlik w głowie. Jedna część krzyczy "nie, nie, nie!", ale druga ma ochotę na ten duszny, mroczny klimat i genialne zakończenie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałam i naprawdę nie żałuję. Są momenty monotonnej nudy gdy najchętniej chciałabyś odłożyć książkę na półkę i iść spać, ale większość akcji jest tak ciekawa, że można zapomnieć o całym świecie i poczuć się jakbyś była 30 metrów pod ziemią w moskiewskim metrze. Na prawdę polecam.

      Usuń
  2. Eee.... byłam ostatnio w bibliotece i trzymałam nawet tę ksiązkę w rękach, miałam wypożyczyć, ale no... ale to chyba jednak nie moja bajka. Podświadomie czuję, ze będę się męczyć... Chociaż nie wykluczam możliwości, ze w przyszłości może na Metro nabiorę ochoty. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Moi koledzy bardzo zachwalali tę książkę, próbowali mi ją nawet "wcisnąć", ale podobnie jak koleżanka z góry czuję, że męczyłoby mnie jej czytanie. Takie historie są jednak nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie jestem zwolenniczką s-f, ale ten tytuł już od dłuższego czasu mnie intryguje. Po Twojej recenzji wiem, że z pewnością sięgnę po tę książkę - nie wiem tylko kiedy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś to do mnie nie przemawia, podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Próbowałam się zmierzyć z tą pozycją, ale niestety poległam w połowie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Na ostatnie bożonarodzeniowe święta, podarowałam tę książkę swojemu narzeczonemu i z tego co pamiętam, bardzo mu się podobała ta mroczna historia. Sama nie do końca jestem jeszcze przekonana, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybacz, ale czytałam tylko pobieżnie Twoją recenzję, ponieważ jestem w trakcie czytania książki :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Opis fabuły mnie zaciekawił, dość fajny pomysł na książkę.

    Tak mi się właśnie wydaje, że ten "brak polotu" w stylu pisania autora to celowy zabieg.

    "Nie, Glukhovsky, nie błyszczysz." - hahahaha xD

    Książka jest jak najbardziej dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakiś czas temu w Książkach był interesujący wywiad z autorem. :) Trzeba przyznać, że ma niespotykany (no i dobrze!) stosunek do fan fiction i swojego uniwersum. A samą książkę też czytałam. Niby dobra, ale no właśnie, masz rację - bohaterów niezbyt da się polubić. ;) Mnie się w każdym razie nie udało. Ale dalszych części nie czytałam, nie wciągnęło mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Naczytałam się już o tej książce wiele. Z samej ciekawości więc bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja mimo wszystko bym spróbowała bo o samej książce już trochę opinii słyszałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten ciężki, mroczny i duszny klimat mnie przekonuje. Mam w planie zapoznać się z całą serią, Twoja recenzja dodatkowo utwierdza mnie w tym postanowieniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hm. Książkę chcę przeczytać, z tego względu, że mój brat - rodzony, starszy brat, który książek zwykle nie tyka kijem - polecał mi ją. A jeśli jemu się coś spodobało, to ja naprawdę chcę poznać tą pozycję. :) Zresztą, powieść widziałam w bibliotece, także nadejdzie jej czas. W końcu ^^ Ale nie wiem, czy uda mi się po nią sięgnąć jeszcze w tym roku. Szczerze mówiąc, wątpię. :) Ale i tak, mimo wszystkich minusów, które wypisałaś i których szczerze się boję, chcę się zmierzyć z prozą autora. :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem osobą, która rzadko czyta, a na pewno rzadko s-f ale ,, Universum" jest czymś innym i jeśli naprawdę zrozumiesz klimat i akcję utworu nie będziesz mogła oderwać się od serii. Ja czekam z utęsknieniem na kolejną część.

      Usuń
  15. To prawda - można powiedzieć, że zakochałam się w ,, Universum" i to nie tylko w Polskiej wersji, bo jeśli nie wiecie to w rosyjskiej wersji jest ponad 30 książek. Dobrze napisane, chociaż nie zgodziłabym się ze wszystkim co napisałaś, ale to już twoje zdanie i nie będę Cię przekonywać, że jest inaczej. Dla tych, którzy przeczytali tylko ,,Metro 2033" mam jedną radę nie uciekajcie od universum. Dalsze książki są lepsze. Np. Andrej Diakow napisał swoje książki pt. ,, Do światła" , ,,W mrok" i ,,Za horyzont" w sposób wspaniały. Z całego Universum nie polecam tylko ,, Korzeni Niebios" - naprawdę trudna i ciężka książka. Mi osobiście udało się polubić Artema. Ciekawa postać. Na koniec jedna jeszcze rada- po przeczytaniu ,,Metra 2033" przeczytajcie dodatek wydany przez Dmitry Glukhovskiego (ja kupiłam razem z Metrem 2034) ,,Ewangelia według Artema" ma tylko 16 stron, ale wyjaśnia sens wytykania nam błędów przez autora. Bo jak można odebrać ludzkości jej ostatnią nadzieję i karę śmierci odroczyć tylko na dożywocie!

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój kuzyn jest zafascynowany tą publikacją i od jakiegoś czasu namawia mnie na jej lekturę. Mam ją w ebooku, jednak wolę czytać na papierze i planuję kiedyś wypożyczyć ją z biblioteki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książkę mam, ale jeszcze jej nie czytałam, bo jakoś nie potrafię się do niej przekonać. Mimo to może kiedyś przełamię swój opór i zaryzykuje. Zastanowię się jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  18. Metro musi wpaść w moje ręce by przekonać się jakie faktycznie wrażenia mogą ścigać mnie po stronach literatury. Jestem ciekawa publikacji.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale Ci zazdroszczę! Ja poluję na tą książkę już od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Metro tak jak i kontynuacja serii jest w każdym empiku. ( koszt około 40 zł ) Przez internet też można kupić, ale w bibliotekach też są.

      Usuń
  20. Mam tę książkę na liście do przeczytania :) Może za jakiś czas się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Może się skuszę. Skoro tyle osób zachęca :-D

    OdpowiedzUsuń