Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Liczba stron: 333
Data zakończenia czytania: 07.05.2014 r.
Ocena: 8/10
„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie.
– Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis?
– „Na pohybel skurwysynom!”
Już nieco podleczony w Brokilonie Geralt wyrusza wraz z Jaskrem na poszukiwanie Ciri. Niedługo później przyłącza się do nich Milva – łuczniczka, która wcześniej dostarczała wiedźminowi informacji odnośnie sytuacji politycznej w kraju. Tymczasem wojna nadal trwa i przybiera coraz brutalniejsze oblicze. Z kolei Filippa Eilhart powołuje tajną, neutralną politycznie Lożę Czarodziejek, która ma zajmować się sprawami magii.
„Czas pogardy” to część specyficzna, zdecydowanie różniąca się od poprzedniczek. Krwawe wojenne obrazy mieszają się tu z humorem, związanym z wyprawą Geralta i jego wesołej kompanii. Mieszanka dziwna, u kogoś innego może wręcz niesmaczna, ale Sapkowski idealnie to wszystko wyważył, jak zwykle zresztą.
Poniższy cytat zawiera spoiler.
„– Kompania mi się trafiła – podjął Geralt, kręcąc głową. – Towarzysze broni! Drużyna bohaterów! Nic, tylko ręce załamać. Wierszokleta z lutnią. Dzikie i pyskate pół driady, pół baby. Wampir, któremu idzie na pięćdziesiąty krzyżyk. I cholerny Nilfgaardczyk, który upiera się, że nie jest Nilfgaardczykiem.
– A na czele drużyny wiedźmin, chory na wyrzuty sumienia, bezsiłę i niemożność podjęcia decyzji – dokończył spokojnie Regis. – Zaiste, proponuję podróżować incognito, by nie wzbudzać sensacji.
– I śmiechu – dodała Milva.”
W tej części skupiamy się przede wszystkim na wyprawie Geralta. Niewiele jest tu Ciri, o Loży trochę więcej, ale też niezbyt dużo. I wcale mi to nie przeszkadzało. Każdy członek tej niezwykłej kompanii jest inny, ciekawy, a razem tworzą mieszankę iście wybuchową! Ich rozmowy czasem bardziej poważne, czasem trochę mniej, nieraz doprowadzały mnie do śmiechu, ale też skłaniały do zastanowienia. Mamy tu znanych nam już Geralta i Jaskra, ale pojawia się także wspomniana wyżej Milva, uczony cyrulik Regis i, co zaskakujące, Cahir. Jeśli czytaliście poprzednie części, na pewno zdajecie sobie sprawę jak dziwna jest jego obecność w tej grupie.
„- Zamknij gębę. Nie widzisz, że właśnie myślę?
- Nie. Nic nie wskazuje, byś myślał.”
Nie będę w tej recenzji po raz kolejny zachwalać rzeczy, które zachwalałam już wcześniej. Uważam jedynie, że każdy szanujący się wielbiciel fantastyki (a nawet każdy szanujący się czytelnik) powinien Wiedźmina znać. Po prostu.
– Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis?
– „Na pohybel skurwysynom!”
Już nieco podleczony w Brokilonie Geralt wyrusza wraz z Jaskrem na poszukiwanie Ciri. Niedługo później przyłącza się do nich Milva – łuczniczka, która wcześniej dostarczała wiedźminowi informacji odnośnie sytuacji politycznej w kraju. Tymczasem wojna nadal trwa i przybiera coraz brutalniejsze oblicze. Z kolei Filippa Eilhart powołuje tajną, neutralną politycznie Lożę Czarodziejek, która ma zajmować się sprawami magii.
„Czas pogardy” to część specyficzna, zdecydowanie różniąca się od poprzedniczek. Krwawe wojenne obrazy mieszają się tu z humorem, związanym z wyprawą Geralta i jego wesołej kompanii. Mieszanka dziwna, u kogoś innego może wręcz niesmaczna, ale Sapkowski idealnie to wszystko wyważył, jak zwykle zresztą.
Poniższy cytat zawiera spoiler.
„– Kompania mi się trafiła – podjął Geralt, kręcąc głową. – Towarzysze broni! Drużyna bohaterów! Nic, tylko ręce załamać. Wierszokleta z lutnią. Dzikie i pyskate pół driady, pół baby. Wampir, któremu idzie na pięćdziesiąty krzyżyk. I cholerny Nilfgaardczyk, który upiera się, że nie jest Nilfgaardczykiem.
– A na czele drużyny wiedźmin, chory na wyrzuty sumienia, bezsiłę i niemożność podjęcia decyzji – dokończył spokojnie Regis. – Zaiste, proponuję podróżować incognito, by nie wzbudzać sensacji.
– I śmiechu – dodała Milva.”
W tej części skupiamy się przede wszystkim na wyprawie Geralta. Niewiele jest tu Ciri, o Loży trochę więcej, ale też niezbyt dużo. I wcale mi to nie przeszkadzało. Każdy członek tej niezwykłej kompanii jest inny, ciekawy, a razem tworzą mieszankę iście wybuchową! Ich rozmowy czasem bardziej poważne, czasem trochę mniej, nieraz doprowadzały mnie do śmiechu, ale też skłaniały do zastanowienia. Mamy tu znanych nam już Geralta i Jaskra, ale pojawia się także wspomniana wyżej Milva, uczony cyrulik Regis i, co zaskakujące, Cahir. Jeśli czytaliście poprzednie części, na pewno zdajecie sobie sprawę jak dziwna jest jego obecność w tej grupie.
„- Zamknij gębę. Nie widzisz, że właśnie myślę?
- Nie. Nic nie wskazuje, byś myślał.”
Nie będę w tej recenzji po raz kolejny zachwalać rzeczy, które zachwalałam już wcześniej. Uważam jedynie, że każdy szanujący się wielbiciel fantastyki (a nawet każdy szanujący się czytelnik) powinien Wiedźmina znać. Po prostu.
Aż wstyd się przyznać, ale czytałam tylko jedno opowiadanie (bodajże Miecz przeznaczenia) z tejże książki i było nawet, nawet. Mnie nie przekonało, ale to wina obarczenia mnie obowiązkiem przeczytania (czyt. lektura szkolna) - poznawałam losy Geralda, bo musiałam, nie chciałam. Jednak z miłą chęcią sięgnę jeszcze raz, może w wolnej chwili, bo recenzja bardzo zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńGdzieś w szkole coś z tego czytałam, ale jakoś mnie nie przekonało.
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam, ale pragnę to zmienić :-) Chcę być szanującym się czytelnikiem ;-)
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że nie jest szanującym się czytelnikiem., Ale tak nie może być! Pędzę do biblioteki po wiedźmina ;)
OdpowiedzUsuńNo proszę, klasyka! :D Ja bardzo lubię tę serię, ale chyba trudno byłoby mi wertować ją jeszcze raz :D
OdpowiedzUsuńMoże to wstyd, ale Sapkowskiego nie poznałam jak dotąd...
OdpowiedzUsuńKurcze, kurcze, kurcze, kurcze! Muszę w końcu przeczytać w końcu coś od Sapkowskiego :/
OdpowiedzUsuńA ja "Wiedźmina" nie znam. I nawet mnie do niego specjalnie nie ciągnie, także nie wiem...
OdpowiedzUsuńNa pewno w końcu poznam "Wiedzmina". Muszę, koniecznie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej pozycji tego autora.Myślę, że czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńTeż mam ochotę na "Wiedźmina". Już od dłuższego okresu czasu, więc pozostaje mi mieć nadzieję, że w końcu mi się uda :)
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie, ze w te wakacje zabiorę się za Wiedźmina. Moje wakacje trwają do października, może wywiążę się z postanowienia :)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś zmierzyć się z twórczością Sapkowskiego, bo jak na razie czuje przed nim pewne obawy.
OdpowiedzUsuńChociaż Sapkowskiego znam to jednak jeszcze cały Wiedźmin przede mną ;)
OdpowiedzUsuńSapkowskiego znam, ale Wiedźmin jeszcze przede mną ;)
OdpowiedzUsuńOch! Wybacz, internet mi szaleje i na początku wyskoczyła mi informacja, że komentarz się nie dodałam - napisałam następny i oba się pokazały -,-
UsuńSapkowskiego jeszcze nie czytałam, ale... raczej nie przeczytam, ponieważ fantastyka to nie mój gatunek.
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tego autora. Od dłuższego już czasu ciągle sobie powtarzam, że przeczytam w końcu jego utwory... Na razie pozostaje to w sferze obiecywania...
OdpowiedzUsuńNie lubię :(
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
ffffff... czy ja wiem, czy poznawanie tego Wiedźmina wyjdzie mi na dobre. Wiesz doskonale, jak odebrałam te dwa opowiadania Sapkowskiego, wiec mam mnóstwo obaw. na dobrą sprawę to gdybym, przypuśćmy, zagłębiła się w jego twórczość jakiś czas temu to moze, moze... no nie wiem naprawdę! Ale przez wzgląd na to, że Ty twórczość tego autora tak lubisz, a i ja Ciebie lubię to obiecuję, że na pewno kiedyś przeczytam! Zwłaszcza, że i inni mnie zachęcają. :)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie mam nastawienia na tą serię. Co się zabiorę do czytania to odkładam i tak w kółko...
OdpowiedzUsuńklasyka gatunku!
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Świetne cytaty wybrałaś ;D
OdpowiedzUsuńMi i fantastyce cały czas nie po drodze...ale jak jak zmienię zdanie to zapoznam się z książkami Sapkowskiego. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że Sapkowskiego powinien znać każdy miłośnik fantastyki, chociaż fajnie by było, gdyby po Wiedźmina sięgnął każdy Polak, bo to taka perełka ;)
OdpowiedzUsuńAch, "Chrzest ognia" jeszcze przede mną, na razie na półce, wypożyczona z biblioteki stoi "Krew Elfów", za którą zabieram się w przyszłym tygodniu :) Opowiadania Sapkowskiego o Geraldzie mnie ujęły, styl autora omamił i wiem, że całą serię wchłonę z przyjemnością. :) Poza tym, halo! Skoro mój brat, który książek raczej nie chwyta, uwielbia Sapkowskiego - to coś w tym musi być. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie lubię fantastyki, więc raczej za Wiedźmina się nie zabiorę.
OdpowiedzUsuń